niedziela, 20 maja 2012

Twelve.

Obudziłam się rano w objęciach mojego męża. Wyszłam cichaczem z łóżka i udałam się do kuchni. Alex już nie spała.
- Hej Mała.- przywitałam się buziakiem w policzek.
- No hejj. - odpowiedziała mi z wielkim bananem.
- Wiesz co dziś za dzień?- wbiegła Ann do kuchni.
- Jaki ?- spytałam równo z Alex.
- Stawiasz piwoo.- klepnęłam ją w ramię.
- Kurde. znów wygrałaś.- zaśmiała się.- które to już.
- chyba 6. - odpowiedziałam.
- Ej?! Słuchacie mnie?- fuckneła Ann.
- Jio.
- No to ja mówię a Horany mnie słuchają.!- powiedziała.- Więc tak... Mama przyjeżdża. Moja i twoja!- powiedziała.
-What?!- ryknełam tak że chyba pobudziłam resztę. Nagle do kuchni wbiegł Niall.
-Coś się stało?- zapytał.
- Nie.. Tylko.. Twoja teściowa przyjeżdża..- powiedziałam.
- Wrr... Nie lubię jej..- powiedział.
- Ja też. Pomimo że to moja matka to wkurza mnie.. Rozkazuje mi i pokazuje jak opiekować się dzieckiem.. Myśli że co ? Że jest najlepsza? - mój bulwers dobił Miśka.
 Chłopak wziął mnie na ręce i zaniosł do pokoju.
- Skarbie.. To twoja mama...
- Ciii... Ona tu bd góra 4 dni ... Pojedźmy do Mullingar. Proszę. Tęsknię za Marie.- powiedziałam
- Ja też.. - pocałował mnie w czoło.- Ja też kochanie. Ale nie możemy pojechać jak twoja mama przyjeżdża.
- Wiem.. Lecz to twoja mama..- upierał się przy swoim.
- No okk... Zostanę ale.. bd ją ignorować!- powiedziałam i podeszłam do małego bo się obudził.
- Moje małe Niallątko chce jeść. ; d - mówiłam 'dziecięcym głosikiem'- taak.. taakk.. mamusiia juz daje.- ciągnęłam.
- Kochanie?- zwrócił swoją uwagę Niall.
- Słucham. - odwróciłam się w jego stronę.
- Skoczę do sklepu. chcesz coś?- zapytał.
- Tak.. Czekoladę z tjjuskaffkami, nutellę, frytki, czipsy, fruugo. A i skocz do MSC po mojjego uluubiionego shake. ; d - zaczęłam wymieniać.
- No to bd tak za 4h. - zaśmiał się.- Jeszcze coś?
- Tak. Pieluszki dla małego i kaszkę tą bananową.
- Ok. Mykam.- powiedział dając mu całuuska i wyszedł.
__

Krótki ale jest. -,-  . Przepraszam ale brak weny.


Pozdrawiam panna Horan. x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz